Dzień dobry.
Wstałam dziś i postanowiłam wytłumaczyć się publicznie z godzin widniejących pod moimi wpisami. Otóż, patrząc na posty można pomyśleć, że jestem nocnym ,,markiem", gdyż większość godzin oscyluje między 1 a 3 w nocy. MOI MILI! Cały ambaras tkwi w tym, że w momencie zakładania bloga mój czas był liczony od 0.00, a rzeczywisty był zupełnie inny. No i w ten sposób, pisząc posta np o 10 rano, czas automatycznie ustawia mi się na godz 4 rano (czy tam którąś).
Owszem, mam możliwość ustawienia godziny pod świeżym wpisem, ale wtedy ten wpis zapisuje się w tzw roboczych i automatycznie zostaje opublikowany zamiast o rzeczywistej dwunastej to o dwunastej wg bloga. Troszkę to skomplikowane, wiem wiem, ale jeśli ktoś z blogerów to przeczyta i uśmieje się z mojej niezaradności, to uprzejmie proszę o pomoc:P
czwartek, 29 lipca 2010
poniedziałek, 26 lipca 2010
Refleksja.
Zdjęcie zrobione w 2007 roku telefonem komórkowym. Zapomniałam o nim a zawsze gdy na nie patrzę, nasuwa mi się wiele refleksji. Przypominają mi się wydarzenia z przeszłości, przypomina mi się dawna Edzia, myślę ile się zmieniło i ile jeszcze się zmieni, ile rzeczy mogłam zrobić inaczej, ile zmienić. Przypominają mi się najlepsze i najgorsze momenty, uśmiechy i łzy, przypomina mi się niedojrzałość i bezinteresowność, odwaga i brawura. I dochodzę do wniosku, że ludzie się nie zmieniają, to świat się zmienia. Myślę sobie, ile jest wokół mnie osób, które mnie kochają bez względu na wszystko, ile razy mi coś wybaczali i ile razy ja wybaczałam im. Ile razy mi pomagali, ile razy ja pomagałam im, ile razy to się jeszcze stanie? I za każdym razem gdy widzę to właśnie zdjęcie, ogarnia mnie spokój, odpowiedzi na wszystkie pytania stają się proste i najzwyczajniej w świecie się uśmiecham. Nikt nie jest w stanie zabrać Wam wspomnień.
czwartek, 22 lipca 2010
środa, 21 lipca 2010
Marceli
Mój najukochańszy przedstawiciel płci męskiej wabi się Marceli, dla przyjaciół Marcyś, Marcek, dla mnie Dżudżer (sama nie wiem dlaczego:)). Ma 8 lat, ale jak na swój wiek jest bardzo dojrzały. Nie interesują go związki uczuciowe, jak widać na załączonym obrazku spojrzenie ma surowe, zimne i nie zdradzające żadnych emocji. Odrobinę czułości przyjmuje tylko i wyłącznie w
chwilach, gdy nie jest ona wymuszona przez właściciela (o przepraszam, to on jest właścicielem). Łaskawie niekiedy pozwala się pogłaskać, jednak okupione jest to głębokim rozważaniem czy warto czy też nie. Jak sama jego postawa wskazuje, lubi dominować i złości się, gdy coś nie idzie po jego myśli. Proszę mi wierzyć, złość jego jest w skutkach bardzo niekorzystna dla otoczenia, gdyż stworzenie to posiada zmysł idealnego dopasowania wyrządzonej przez siebie szkody do potrzeb właściciela (o przepraszam, znów pomyliłam role). Marceli wykazuje również skłonności samobójcze, mianowicie zdarzyło mu się w przypływie euforii wyskoczyć ze swojego mieszkania na 3-cim piętrze. Przeżył oczywiście, spadając na cztery łapy. ,,NIEUSTRASZONY".... :D
Warto wspomnieć, iż osobnik ten niezwykle starannie dba o higienę. Poranna toaleta jest to rytuał, którego pod żadnym pozorem przerywać się nie powinno, ponieważ rozbija się Szanownemu Panu rytm dnia, a to skutkować może złością. O skutkach kilka wersów wyżej. Wracając do higieny, Marceli nigdy przenigdy nie załatwi swych fizjologicznych potrzeb w nieczystej toalecie (kuwecie). To świadczy o jego samodyscyplinie, gdyż czekanie na czystą toaletę niekiedy trwa kilka godzin, by po przybyciu właścicieli (oj znów pomyłka-przepraszam) ostentacyjnie, najczęściej podczas jedzenia obiadu, zasiąść na swoim ,,tronie" i zrobić wielką, śmierdzącą kupę. Co najdziwniejsze, Marceli swoje nieczystości odbiera jako afrodyzjak i uważa, że po ,,robocie" należy mu się nagroda w postaci surowego mięska, drapania bądź też ganiania po całym domu.
Żywi się tylko świeżą karmą, w żadnym wypadku nie ruszy wczorajszej, nawet gdy miska jest wypełniona po brzegi.
Ciekawy jego żywot można by było opisywać w nieskończoność. W stworzeniu tym drzemią nieodkryte jeszcze pokłady mądrości i sprytu, z dużym naciskiem na Sprytu. Kochany jednak jest miłością bezwzględną i wieczną, czymże byłby dom bez niego?
chwilach, gdy nie jest ona wymuszona przez właściciela (o przepraszam, to on jest właścicielem). Łaskawie niekiedy pozwala się pogłaskać, jednak okupione jest to głębokim rozważaniem czy warto czy też nie. Jak sama jego postawa wskazuje, lubi dominować i złości się, gdy coś nie idzie po jego myśli. Proszę mi wierzyć, złość jego jest w skutkach bardzo niekorzystna dla otoczenia, gdyż stworzenie to posiada zmysł idealnego dopasowania wyrządzonej przez siebie szkody do potrzeb właściciela (o przepraszam, znów pomyliłam role). Marceli wykazuje również skłonności samobójcze, mianowicie zdarzyło mu się w przypływie euforii wyskoczyć ze swojego mieszkania na 3-cim piętrze. Przeżył oczywiście, spadając na cztery łapy. ,,NIEUSTRASZONY".... :D
Warto wspomnieć, iż osobnik ten niezwykle starannie dba o higienę. Poranna toaleta jest to rytuał, którego pod żadnym pozorem przerywać się nie powinno, ponieważ rozbija się Szanownemu Panu rytm dnia, a to skutkować może złością. O skutkach kilka wersów wyżej. Wracając do higieny, Marceli nigdy przenigdy nie załatwi swych fizjologicznych potrzeb w nieczystej toalecie (kuwecie). To świadczy o jego samodyscyplinie, gdyż czekanie na czystą toaletę niekiedy trwa kilka godzin, by po przybyciu właścicieli (oj znów pomyłka-przepraszam) ostentacyjnie, najczęściej podczas jedzenia obiadu, zasiąść na swoim ,,tronie" i zrobić wielką, śmierdzącą kupę. Co najdziwniejsze, Marceli swoje nieczystości odbiera jako afrodyzjak i uważa, że po ,,robocie" należy mu się nagroda w postaci surowego mięska, drapania bądź też ganiania po całym domu.
Żywi się tylko świeżą karmą, w żadnym wypadku nie ruszy wczorajszej, nawet gdy miska jest wypełniona po brzegi.
Ciekawy jego żywot można by było opisywać w nieskończoność. W stworzeniu tym drzemią nieodkryte jeszcze pokłady mądrości i sprytu, z dużym naciskiem na Sprytu. Kochany jednak jest miłością bezwzględną i wieczną, czymże byłby dom bez niego?
wtorek, 20 lipca 2010
Śniadanko:D
Oto Serek. Wiejski oczywiście. Postanowiłam o nim napisać, gdyż odgrywa znaczącą rolę w moim niejednym śniadaniu:D Jedząc, zastanawiałam się nad pewną rzeczą. Otóż, Serek Wiejski (tylko Piątnica) jest dla mnie atrakcyjny tylko i wyłącznie, gdy jest lejący, tj niezbity, rzadki, o aromacie świeżej śmietanki. Taki właśnie stan zachowuje tylko wtedy, gdy jest bardzo świeży. No i tu ma miejsce zabawna sytuacja, gdyż każdorazowo zakup takiego serka wiąże się z moim małym prywatnym dochodzeniem w stylu ,,Zgadnij Kotku co mam w środku?" Mianowicie, gdy już znajduję go pośród tysiąca innych, zaczynam tzw ,,trzepanie", czy jak kto woli ,,bełtanie" (machanie nim we wszystkie strony w celu sprawdzenia, czy jest zbity czy może lejący). Dodam, że z własnego doświadczenia wiem, że data ważności nie zawsze jest tu w stanie pomóc. No i tak zazwyczaj kilka opakowań zostaje poddanych mojemu eksperymentowi, rzadko się mylę, ale słowo ,,rzadko" warunkuje to, iż jednak fatalne pomyłki się zdarzają. Wtedy, po otworzeniu jestem rozczarowana i oczywiście serek ląduje w koszu, no, chyba, że są chętni. Na zakończenie dodam, że ten ze zdjęcia to mój dzisiejszy serek, a raczej opakowanie po nim. Kolejny mały sukces Edzi. Żeby było trochę bardziej moralizatorsko, motto dzisiejszego dnia to : Miara naszego sukcesu niekoniecznie zależy od jego wielkości i zasięgu, czasem jedna chwila wystarczy, by zacząć dzień z uśmiechem.
MIŁEGO DNIA!!!
MIŁEGO DNIA!!!
sobota, 17 lipca 2010
Sobota Złota!
Zalew Zegrzyński. Taka duża wanna:) JEDYNE miejsce, w którym warszawiacy mogą poczuć się jak na Kanarach:) Naprawdę piękna sprawa. Dzieciaki babrające się w gównie innych dzieciaków, piasek, który ma chyba milion stopni i bez klapków ani rusz, albo na przykład pety we włosach. Niemożliwy smród. Ale na pocieszenie dodam, że w gównie coś musi być, miliony much nie mogą się mylić!!! !!!!! Swoją drogą żeby stolica tj Warszawa, jakby ktoś pytał, ma ONLY trzy baseny odkryte.......z czego jedn jest zamknięty. Chciałam to jakoś skomentować, ale chyba nie muszę:P Cóż, zawsze można sobie wyskoczyć w sobotę nad morze, w końcu kierowców mamy w Polsce NAJlepszych:P
piątek, 16 lipca 2010
Technology-->GO!
To jest Pan. A właściwie część Pana. Od klatki piersiowej w dół. (Pomyślałam, że może to być również Pani ale takie klapki nosi mój tata) Pan siedzi na kibelku, WC, w toalecie- jak kto woli:P Na kolanach trzyma klawiaturę, nie wiem gdzie jest w takim razie monitor, ale to nie ważne, nie taka głębia tkwi w tym zdjęciu. Technologia do przodu, my wraz z nią- chciało by się rzecz. Czasem jednak trochę przesadzamy.
RODZICE! Spędźcie więcej czasu ze swoimi dziećmi. Może wasza córka jest w ciąży? Kto to wie...
DZIECI! YYY Będę miała swoje, to się wypowiem:P
A Ty kolesiu ze zdjęcia mógłbyś się przynajmniej spokojnie wy*rać....
Natural.Nie.?
Pan Skręt. Niektórzy nazywają go Blant, Joint, Lolek. W Polsce nie można się z nim przyjaźnić, on jednak skutecznie łamie wszelkie zasady i pojawia się zawsze tam, gdzie ludzie się nudzą. Najczęściej spotykany na ławkach w parku, przystankach, w samochodach, klubach, na imprezach. Popularny przed TV i na spacerze, niektórzy zabierają go nawet do szkoły. Z pewnością można go znaleźć u zdolnych ogrodników. Dusza towarzystwa, nie jest jednak stworzony do bezinteresownej przyjaźni, gdyż nie zawsze jest szczery i może narobić kłopotów. Fot. by A. Meteń.
Słodko:P
Zawsze uważałam, że krem czekoladowo-orzechowy jest lepszy od czekolady:P i nie rozumiałam, dlaczego rodzicom nie podobało sie jedzenie go łyżkami. Z chlebem?? A od kiedy chleb pasuje do czekolady? Cóż za nonsens:) Chleb z serem, z mięsem ale z czekoladą? Założę się, że nie raz po kryjomu braliście łyżeczkę (łyżkę:)) i upewniając się, że rodzice, brat lub siostra są poza zasięgiem wzroku, czerpaliście zamaszyście aż pod samo dno, by następnie oblizać, umyć i uciec:P
czwartek, 15 lipca 2010
Karaluch
To jest piesek. Najlepszy przyjaciel człowieka. Czworonożny ssak rozumiejący nawet kilkaset słów, bezgranicznie oddany swemu Panu. Od jego Pana zależy, co będzie jadł i pił, kiedy zrobi siusiu i kupę, kiedy się wykąpie. Po człowieku i małpie chyba najinteligentniejsze stworzenie jakie znam. Jednak piesek nie wrzuci swego Pana dla jaj do ogniska, nie wyleje na niego żrącej substancji, nie przywiąże sznurem do drzewa w lesie i nie zagłodzi.
!
Poranne WitaSiły:P
A to nawet ciekawe! Magnez musujący. Skład: regulatory kwasowości, kwas cytrynowy, wodorowęglan sodu, substancja wypełniająca, sorbitol, węglan magnezu, subst. słodzące: cyklaminian sodu i sacharynian sodu, aromat, barwnik: ryboflawiny-5'-fosforan. A zawartość magnezu w magnezie? Nie chcecie wiedzieć:P Jedzmy warzywa i owoce. Po prostu.
środa, 14 lipca 2010
Autko:P
Właśnie na zakończenie dnia zostałam przyuczona do jazdy samochodem (aaa). Taa nawet mi to się wydaje śmieszne ale dla chcącego nic trudnego-->ponoć:) Muszę szczerze przyznać, że jestem zaskoczona, gdyż wydawało mi się, że to wygląda tak: wsiadasz, przekręcasz kluczyk, samochód jedzie, zwalniasz, skręcasz, on jedzie, ruszasz, on znów jedzie, znów skręca i się zatrzymujesz no i on stoi. PROSTE. Po czym wsiadam, a tam jakieś dziwne rzeczy się dzieją, muszę pilnować jakiegoś sprzęgła (bez niego nie mogę ruszyć ani zmienić biegu, wiedzieliście??), mało tego już nawet nie wystarczy go tylko przycisnąć i puścić tylko jeszcze kurde ,,wyczuć" .........myślę sobie jakiś żart? Ale nie, on po prostu staje i stoi, a ja się dziwię, czemu stoi, no i już mi Wojtasek tłumaczy, że stoi bo tu nie przytrzymałam, tam nie puściłam, tu za mocno, tam za lekko, tu tamto i w ogóle. No i tak powtarzałam sobie w myślach: sprzęgło, bieg, puszczam sprzęgło i BUM on stoi. No stanął i stoi a ja wraz z nim i się zastanawiam czemu on stoi. A no bo znów tu za lekko a tam za mocno i tak zwane ,,rwanie" i stoi. Boże- myślę sobie, nie można było tego wymyślić jakoś prościej? Np, że naciskasz jak chcesz i on po prostu jedzie? To w kosmos latamy a jazda samochodem musi być tak trudna?? No dobra, nie poddałam się:) i dalej! W końcu załapałam o co chodzi z tym sprzęgłem (jak się okazuje sprzęgło jest obecne podczas całej jazdy a nie tylko przy ruszaniu). No to trochę pojeździłam, naprawdę dziwne rzeczy się z tymi samochodami dzieją. Liczę na to, że za każdym razem będzie szło lepiej, bo chyba właśnie o to chodzi.
Alkohol- związek organiczny zawierający jedną lub więcej grup hydroksylowych połączonych z atomem węgla w hybrydyzacji sp3.
Alkohol- niezbędnik niemalże każdej imprezy.
Alkohol-niejednokrotnie powód zatrucia pokarmowego.
Alkohol-ulubiony napój alkoholika.
Alkohol-częsty powód wypadków samochodowych.
Alkohol-częsty powód stracenia dziewictwa.
Alkohol-pomimo niezbyt dobrego smaku najpopularniejszy napój wśród ludzi.
Alkohol-dla ludzi z wyobraźnią.
PIJMY MĄDRZE.
Obiad
Pomnik Przyrody?
Na myśl przychodzi mi jedno: Jak to zostało wyciągnięte z ziemi? Stara, martwa, niekoniecznie piękna resztka drzewa. A jednak pomnik. Pomnik przyrody. Służy zazwyczaj do fotografowania, siedzenia na nim, sikania za nim oraz w dużej mierze jest domem dla wielu stworzeń takich jak mrówki, korniki i inne. Ponoć każdy prawdziwy mężczyzna w swoim życiu musi zrobić dwie rzeczy: posadzić drzewo i spłodzić syna. To tak poza tematem.
Pomnik Syrenki Warszawskiej
Przykład na to, że nie tylko ludziom stawiane są pomniki. Syrenka: pół kobieta, pół ryba. Osobiście nigdy nie widziałam. Od pasa w dół posiadająca rybi ogon, co wg mnie znaczy, iż niezdolna jest do rozmnażania, chyba wiadomo dlaczego. I tu pytanie, gdyby była zdolna to rodziłaby dzieci ludzkie, składałaby ikrę jak ryba i byłyby z tego rybki czy??? No właśnie. Czy byłyby to dzieci półrybie i pół ludzkie? Jeśli tak, to chcę wiedzieć w jaki sposób dojdzie do zapłodnienia.
Pomnik C.D.
Tu mamy przykład pomnika prawie całej osoby. Pomnik ten posiada wszystkie części ciała widoczne na zdjęciu. Nie posiada stóp, jednego kolana i pośladków. Patrzy się w jeden punkt, w tym przypadku na mnie i spojrzenie jego również nie zdradza żadnych emocji. Czarny kamień, również nieprzyjemnie zimny. Nie jest ani zamyślony, ani zadowolony, jest obsikany przez śmieszne małe pieski zwiedzających i systematycznie obsrywany przez gołębie. Pomnik na cześć Fryderyka Chopina.
No i co tu dużo gadać. Przykład pomnika sławnej głowy. To nie jest nawet postać tylko sama, biedna główka bez rąk, nóg, bez innych wystających bardziej lub mniej części ciała. Bezradna, wbita w ziemię, wolno stojąca na podwyższeniu głowa przypominająca głowę Fryderyka Chopina, komicznie nazwana przez ludzi popiersiem. Piersi nie ma ale jest popiersie, dobre! Głowa nie zdradza jakichś głębszych uczuć i konkretnych emocji, głowa patrzy w jeden punkt i chyba mnie nawet nie widzi. Głowa nie mówi, nie słyszy i prawdopodobnie nie czuje. Ma jedynie wartość sentymentalną i pamiątkową. Głowa jest zrobiona z jasnego kamienia i jest nieprzyjemnie zimna. W kolejce do zrobienia sobie zdjęć z głową stało wiele osób- ja też. Trochę mnie to wszystko bawi:)
Pomnik
Pomniki to takie kamienne i nie tylko bryły, które udają że są kimś kto żył w przeszłości lub żyje nadal. Wystawiane na czyjąś cześć bądź też ,,niecześć":) Bywają najczęściej nieruchome, można jednak spotkać pomnik sikający, machający głową, ręką lub inną mniej popularną częścią ciała lub BA! garderoby. Bywa też, że pomnik pozbawiony jest zarówno ręki, nogi, głowy jak też i ubrania albo że pomnikiem jest jedynie ręka, głowa lub noga (Bóg wie co jeszcze). Pomnik zazwyczaj jest ciężki i stabilny, stoi w jednym miejsu i się nie przemieszcza. Istnieją jednak wyjątki takie jak ten, który widnieje na załączonym obrazku. Nie jest on ani ciężki, ani stabilny, ani nawet kamienny. Posiada ubranie, ale może też go nie posiadać. Muszę przyznać, że czasem nawet da się z nim pogadać:)
14 lipca 2010
33 stopnie, 16 piętro, Kępa Potocka, dokładnie 13 robotników na dziwnym piedestale stoi. Dziwne rzeczy na bloku robi. A Edzia w pomarańczowym stroju plażowym w oknie zastanawia się czy im nie gorąco? Nie moi drodzy, wcale nie jest Nam gorąco, Im jest dopiero gorąco. Zabawne jak los nierówno rozdaje karty. Piękny dzień, zobaczymy co przyniesie. A tu wariat na śniadanie:P http://www.smog.pl/wideo/37009/najlepsze_bamboleo_jakie_widziales/
Subskrybuj:
Posty (Atom)