środa, 25 sierpnia 2010

Edzia!


Oto ja. W dwóch wydaniach. Sporną sprawą jest, która Edzia jest prawdziwsza. Ta na cieniu czy ta pierwsza? Przecież cień, to w dalszym ciągu ja, to w dalszym ciągu moja sylwetka, a raczej karykatura mojej sylwetki namalowana przez słońce. Rosnę w siłę, chciało by się rzec:) A może właśnie jestem taka jak ten cień? Kiedyś wierzono, że cień to nasz Anioł Stróż. Kto w takim razie nas strzeże, gdy nie ma światła? Może właśnie dlatego boimy się ciemności?

Kids!


Dzieci bawiące się w fontannie. Jejku jak chciałam się pobawić z nimi, naprawdę! Mam 22 lata ale i tak jestem dzieckiem, tak jak każdy z was. To zdjęcie pokazuje radość, beztroskę i wywołuje szczery uśmiech na mojej twarzy:)

Świat zza krat...

Pomysł na to zdjęcie narodził się w drodze do metra (mój Wilson najdroższy). Zatytułowałam je ,,Świat zza krat". Mała kamienica przy ul. Koźmiana, ogrodzona bramą, porośnięta bujną roślinnością, w której spoczywają rozbite dziecięce zabawki, wózki, a czerwona plama na zdjęciu to stara hulajnoga (na moje oko z lat 80-tych). Nigdy nie spotkałam tam żadnych dzieci....dorosłych również. Miejsce zdaje się być zaniedbane, opuszczone, a jednak mieszkają tam ludzie....odgrodzeni od świata starą bramą. Przyznam szczerze, że to miejsce troszkę mnie przeraża, te połamane wózki, głowa misia, stara hulajnoga. Często mam ochotę tam zajrzeć, odkryć jakąś tajemnicę, która być może jest, a być może jej nie ma........To zdjęcie odzwierciedla moją ciekawość i wyobraźnię. Bardzo je lubię:)

Na kogoś czekał ktoś...

To zdjęcie zrobiłam wracając do domu przez park....jak mu tam..? Coś na Z.. nie ważne..:) W każdym bądź razie od pierwszego wejrzenia skojarzył mi się z wielką pustką, z niesamowitym smutkiem towarzyszącym tęsknocie za czymś, za kimś. Ma w sobie tyle żalu, że nie mogę się momentami na nie patrzeć. Być może dla większości z Was jest to kubeł na śmieci i zwykła ławka, dla mnie jednak ta ławka ma w sobie magię i czar....na kogoś czekał ktoś...prawda?

czwartek, 19 sierpnia 2010

Bielsk!

Uciekam na weekend do mojego kochanego, najpiękniejszego, najlepszego i w ogóle cud miód i orzeszki miasteczka Bielsk Podlaski! Czeka mnie sadystka dentystka (buuu....brrrrr....aaaaa) i mała imprezka z zespołem Fasolki:D
http://www.youtube.com/watch?v=bPTMxbk88PY&feature=geosearch Tu macie link do filmu promocyjnego Bielska Podlaskiego, którego autorem jest Pan Marek Włodzimirow .....swoją drogą mam nadzieję, że nie naruszam żadnych praw autorskich itp itd, ale chyba nie???!! Buziaki

Mała zmiana!!!!



Hej hej!! Jak widać na załączonych obrazkach Edzia zmieniła kolor włosów. He dacie wiarę? Ta, co najgłośniej krzyczała, że nigdy przenigdy, ale to naprawdę never ever nie położy barwnika jaki by to nie był na włosy!!! No i stało się. Amerykański model piękności podziałał na moją wyobraźnię i posatnowiłam zostać blondynką. Dodam tylko, że na dzień dzisiejszy kolor jest zupełnie inny tzn bardziej blond niż jajko-żółtko-podobny. Zdjęcia wkrótce. Droga do wymarzonego odcienia nie była jednak tak prosta jakby się mogło wydawać. Wyobrażałam sobie, że wybieram farbę z półki sklepowej, patrzę na kolor i OOO JEST! Taki właśnie chcę, więc idę do domu, aplikuję wg wskazówek na pudełku i już! I mam mój piękny jasno popielaty blond. Wyobraźcie sobie jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy po zmyciu farby ukazał się piękny, idealnie rudy kolor! Matko Święta- pomyślałam sobie, co teraz? Myślałam, że się rozpłaczę, już prawie prawie ale nie...! Poleciałam do sklepu po drugą farbę, co w niedługim okresie czasu okazało się błędem, gdyż ruda pozostałam, jednak był to najbardziej niepożądany odcień rudego, jaki może istnieć.....mianowicie jasno-ryżo-rudy. Pomyślałam sobie, O K**wa, nigdzie nie idę, nigdzie nie jadę, nigdzie nie wychodzę i w ogóle nigdzie mnie nie będzie, wstyd!!! Przełamałam się jednak, pokazałam ludziom (gdybyście tylko widzieli te udawane zachwyty, żeby Edzi nie urazić he he, ,,Edziu pasuje Ci!'', ,,No Edziu, to nie rudy, tylko taki miodowy....") .....słyszałam nawet określenie złotowłosa he he ale to akurat mi się spodobało. Po jakimś tygodniu wybrałam się do fryzjera, wizyta ta jednak dużo mi nie dała, gdyż włosy z jajka stały się po prostu żółte. OK!- pomyslałam sobie i po paru dniach wpadłam na genialny pomysł! Przecież mam internet!!! (ha ha bardzo śmieszne) No więc wpisałam we wszechwiedzącej wyszukiwarce google frazę: Jak pozbyć się żółtego odcienia włosów? I wiecie co? To była najlepsza rzecz, jaką zrobiłam w związku z moimi włosami od kilku tygodni!!! Dowiedziałam się tam o cud płukance zwanej Srebrzykiem. Kupiłam, wypróbowałam i proszę! 10 minut a moje włosy stały się popielatym blondem! Normalnie magia ludzie! To jest wynalazek tysiąclecia!!!!! Taka szczęśliwa to dawno nie byłam....:) Jak zawsze jednak musi być jakiś haczyk. W tym przypadku polega on na tym, że efekt nie jest trwały, tj muszę powtarzać zabieg przy każdym myciu, ale uwierzcie mi, za jedyne 5.99 zł warto jak cholera!!! NO! Całusy!

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

:D

Powróciłam, żyję i jestem zadowolona!!! MEGA zajefajna, superbombowa, odlotowa Impreza! Wkrótce zdjęcia i raport!

piątek, 13 sierpnia 2010

Szaleństwo!

Jadę do Augustowa, na imprezę Green Planet....Mazury Mazury ahh....!!! Będę szaleć, skakać, tańczyć i krzyczeć do upadłego!!!! Krótko mówiąc LABA!!! Wracam w niedzielę:D Zdam raport:D

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Urodziny Izy! Od Zera do Bohatera-->story:P








Wtorek, 10 sierpnia, jest godzina o8.42 (nie patrzeć na godzinę pod postem-->ona kłamie). Dzis Iza ma urodziny!!! Postanowiłam więc poświęcić jej parę słów (a niech ma raz w roku:)) Izabela Sz. to ssak, dwunożny i dwuręczny, mięso-roślino-żerny. Włosy ciemny blond, oczy brąz, cera raczej jasna, wzrost niewysoki (160?), samica do wzięcia. Bezdzietna (choć fajnie byłoby zostać ciocią).
Dziś Iza kończy 23 lata, praktykuje się w szpitlu na oddziale psychiatrycznym (buuu..), obecnie zamieszkuje tereny Podlasia, ale tylko przejściowo, ogólnie raczy się śmierdzącym miejskim warszawskim smaczkiem.
Izabela to taka mała niepozorna pchła, ale ,,niepozorna" podkreślam!!! :P Ogólnie podejrzewam, że zna mnie lepiej niż ja sama zdążyłam się poznać. Nasza wspólna historia zaczęła się już w przedszkolu, gdzie wspólnie układałyśmy klocki i bawiłyśmy się w doktora, wspólnie również robiłyśmy w gacie i tak się złożyło, iż wspólnie stanęłyśmy do ślubowania w pierwszej klasie podstawówki. Przez sześć lat nauczania początkowego grałyśmy w gumę, uczyłyśmy się pisać, dodawać, mnożyć, dzielić-->przydało się jednak:):), by następnie jakimś dziwnym trafem trafić do tej samej ławki w gimnazjum. Mamy wiele wspomnień. Pierwsze wino, pierwsza miesiączka, pierwszy stanik, pierwszy zgon, pierwszy pocałunek, pierwszy taniec, pierwsze wagary. AAA!!! Co do wagarów warto wspomnieć sytuację z trzeciej lub czwartej?? klasy podstawówki, kiedy to dostałyśmy fioła na punkcie Czarodziejki z Księżyca, którą rysowałyśmy, wycinałyśmy z papieru i pamiętam, żę wiecznie się kłóciłyśmy, która ma być Czarodziejką z Księżyca!!! Wtedy to do szczęścia potrzebne nam były opakowania po kasetach magnetofonowych służące jako domki, kartka papieru, kredki i nożyczki. Niestety zamroczone bezinteresownym bajkowym szczęściem zapominałyśmy ,,niechcący" o lekcjach angielskiego, co tłumaczyłyśmy nauczycielce (Pani Jakoniuk?) wyjazdem do cioci czy wujka do Białegostoku.......he:D
Tak oto wracam do tematu gimnazjum i pierwszego wspólnie wypitego alkoholu, pierwszych miłości, pierwszych walentynek, pierwszego papierosa, pierwszych poważnych kłótni z rodzicami. Dorastałyśmy. Dorastałyśmy wspólnie. Nawet raz się pobiłyśmy:D
Po gimnazjum trafiłyśmy ,,zupełnie przypadkiem" do tej samej klasy w LO, a po zdanej maturze, też ,,zupełnie przypadkiem" pojechałyśmy razem do Warszawy, szukać szczęścia:P:P
I tak oto Iza ma 23 lata i uświadomiłam sobie, że z żadną osobą nie mam tylu wspólnych wspomnień, co właśnie z nią. Aż mi się łezka w oku zakręciła:)
Tak więc Iza jeśli życie Ci miłe, to przeżyj je po swojemu, bądź sobą!!! Niczego lepszego nie mogę Ci życzyć:P Zresztą dostałaś już smsa:P