piątek, 28 stycznia 2011

Kicz Party





A oto kilka przesympatycznych fotek z wtorkowego wieczoru w Falenicy u mojej kochanej Martity (Ruda). Odwiedziła Nas pewna pozytywna wariatka zwana Palyyyną (w okularach) i postanowiłyśmy rozwiać wtorkową nudę urządzając sobie małą bezalkoholową imprezkę w stylu Kicz. Przebieranki, hulanki, pozowanie, gotowanie, było naprawdę śmiesznie;) Dzięki dziefffffffczyny;)

;)

Nowy dzień rozpoczynam wspomnieniami;) Pamiętacie jak byliśmy mali i kłóciliśmy się z ubabranymi błotem dzieciakami o łopatkę w piaskownicy?? Ja pamiętam nawet, jak kolega zawinął mi wiaderko metalowe, lekko zardzewiałe, ze skrzypiącym uchwytem haha, zaryczana pobiegłam do taty po pomoc, a ten niewiele myśląc poszedł osobiście do domu tegoż chłystka i odzyskał moje ukochane wiaderko:D 
 Często sobie wyobrażam, ze znów jestem dzieckiem, że wracam do domu na dobranockę i zupę mleczną na kolację (swoją drogą nie rozumiem dlaczego rodzice zawsze wpychali Nam to świństwo do jedzenia, przecież zupa mleczna jest ohydna)!!!
 Ile razy graliście w chowanego w domu, chowając się do szafy albo za zasłonę? Zawsze wszystkich znajdywałam, byłam mistrzem w odgadywaniu kryjówek, co zostało mi do dziś (taki instynkt policyjny;))
 Teraz jest inaczej...niekiedy przychodzi Nam do głowy pomysł ulepienia bałwana (który  zazwyczaj zostaje tylko pomysłem), planujemy szatańską wyprawę na sanki (a w momencie gdy pomysł ma być realizowany, okazuje się nagle, że zabrakło śniegu;)). Jakież to zabawne...gdy byliśmy dziećmi nie myśleliśmy o tym, czy mamy możliwości, czy mamy czas, czy mamy przyjaciół, którzy zrealizują z Nami wszystkie pomysły i koncepcje. Wniosek??? Jesteśmy starzy moi mili;) Oj oj oj, życie jest strasznie krótkie, dlatego jak się ma już te dwadzieścia kilka lat i w górę, każde  Nasze przedsięwzięcie musi być zaplanowane i z góry nastawione na sukces;P Bo to już nie beztroska, a Real Life....a mi strasznie się nie chce być poważną, powaga się mnie nie ima, a niekiedy musi. :) Mamo, tato! Mieliście rację, dorosłość jest do dupy!

wtorek, 18 stycznia 2011

POWAGA!

Nadszedł chyba taki moment w moim życiu, że zdałam sobie sprawę, że trzeba coś poukładać, ,,osiąść", ustatkować się, może zakochać? Hmmmm zastanawiam się, czy to przejściowe i jutro będę się z tego śmiała, czy faza na ogarnięcie się jest już stabilna i nienaruszalna;D ciekawe, ciekawe

niedziela, 16 stycznia 2011

;)

Niekiedy jest tak, że nie wiesz co masz napisać, a bardzo byś chciała;) Jedyne co mnie martwi to-->Tunezja...eh ludzie powariowali!

sobota, 15 stycznia 2011

:)

  Mam dziś niezwykłą jak na mnie fazę ,,przytulaka"...nie ma tylko do kogo:)  Problem istniejący od jakiegoś czasu, że też nie potrafię go rozwiązać;) Na chama chyba trzeba:) żartuję sobie oczywiście:)
Wczoraj bawiłam się w Klubokawiarni w składzie: Ja, Martita, Wróbelek, braciszek Kamilek i jego lady Iwonka:) Tłoczno, ciasno, ale muzycznie bardzo dobrze.
  Dziś zanudzę sie sama w domu na śmierć:) ehhh:)
A! Istotna informacja: Dziś Wróbelek poleciał do Manchesteru, będzie mi brakowało dziada jednego:)

wtorek, 11 stycznia 2011

:)Sama w domku:)

  Takie siedzenie samej w domu prowadzi do dwóch rzeczy. Ze skrajności w skrajność. Albo zabawa, albo melancholia. Narazie melancholia wiedzie prym, bo ileż można balować? Nigdy nie lubiłam być sama, szukam sobie miejsca i wszędzie mi źle, już nawet facebook mnie nudzi:) Wszystko oczywiście z uśmiechem. Uważam, że uśmiech to mój największy przywilej, mam go zawsze przy sobie, na sobie, za sobą, przed sobą i w sobie również:) Nawet jak nie ma się z czego śmiać:) Bo śmiać się można również wtedy, gdy jest Ci smutno, naprawdę.
 Tak już jest, że jesteśmy stworzeniami stadnymi, trzymamy się w kupie i w kupie stać Nas na wiele. Tak więc kochani dbajcie o swoje stada, bo bez nich nie ma życia. Czasem jak jest mi źle, zwalam to na innych, potem myslę sobie, dlaczego na innych???? A po chwili przychodzi refleksja...przecież to właśnie między innymi Ci ,,inni" nasz świat budują. Tak więc, co złego to nie my! Pamiętajcie!

sobota, 8 stycznia 2011

Sobota!!!

Yuuuupi! Po cudownym ozdrowieniu przyszedł czas na zabawę;) Karmel bądź Klubokawiarnia--> jedyny dylemat dzisiejszego dnia, bo co do alko to oczywiste jest, że czysta przezroczysta;P Wstrząśnięta, niezmieszana + mój ulubiony sok ananasowy;) Bawcie się dzieciaki póki możecie ;)

piątek, 7 stycznia 2011

Piatek złego początek;)

 Pierwsze godziny piątku spędzę prawdopodobnie w toalecie za sprawą uroczego wirusa o cudownej nazwie Rota. Wysuszenie gwarantowane. Dzięki wielkie temu, kto mi to gówno pozwolił sobie pożyczyć na jakiś czas. Mało tego, że jestem na weekend sama, to jeszcze muszę się zmagać z jakąś bakterią wredną i nikt mi nie zrobi herbatki, nikt nie przyniesie chusteczki i nawet nikt nie pogłaszcze po głowie i nie powie dobrego słowa. Ba! Nawet do apteki muszę zapitalać o własnych siłach, których delikatnie mówiąc ubywa:/ eh.......................

czwartek, 6 stycznia 2011

NADZIEJA

Czysta jak łza. Nadzieja. Nadzieja nie jest matką głupich. Wręcz przeciwnie. To ona trzyma Nas przy życiu. Kto ma nadzieję, na zawsze pozostanie wygrany. Bo nigdy nie jest tak, że nic Nam już nie zostało, zawsze pozostaje ona, nadzieja. Nikt nie może jej Nam odebrać, nikt nie może powiedzieć, że jej już nie ma. Trzeba dojrzeć, by mieć nadzieję, a ona pozwoli Nam rozkwitnąć, nie pozwoli się złamać. Miejcie nadzieję na wszystko...na miłość, na szczęście, na dobro, na zło, na szczerość. Jeśli ktoś Wam powie, że nie ma nadziei, śmiejcie mu się prosto w twarz, bo znaczy to, że sam ją stracił. Od niej wszystko się zaczyna.
  Czasem zdarza się taka ironia losu, by człowiek zrozumiał, co w życiu jest najważniejsze. Nauczyłam się, co jest w życiu wartością nadrzędną, a o co warto się bić. Warto się bić o rodzinę, o miłość. Tego nie da się wybrać, to się ma. A nadzieja ma Nam w tym pomóc. Niekiedy, gdy idę spać, myślę sobie, co mogłam zrobić inaczej, jak mogłam niektórych rzeczy uniknąć. I odpowiedź brzmi: Nie mogłam. Ale pozostaje po tym coś ważnego, Nadzieja. W końcu jesteśmy tylko ludźmi.. ......zdolnymi do miłości, zdolnymi do nienawiści. Jednego jednak Nam wszystkim brakuje, odwagi. Bądźmy odważni i bijmy się w życiu o każdą chwilę, nawet jeśli ma się ona nigdy nie wydarzyć. Czasem coś, co jest najważniejsze jest tak blisko, że aż wstyd tego nie zauważyć. Już się nie boję:)

Wróciłam!

Żyję, mam się całkiem całkiem i kocham Was wszystkich!!! Dziekuję za dobre i te gorsze chwile...wieśniaki!!!